KRAKÓW 12 – 16 października – czyli jesienny wyjazd grupy licealnej

Gdy na miasto przez przedmieścia sunie mrok,

a woźnice w swych dorożkach już ziewają,

w smoczej jamie do snu się układa smok,

a klezmerzy na Szerokiej przygrywają,

Trębacz hejnał gra najgłośniej jak się da,

by zagłuszyć jarmark ten z Małego Rynku,

młoda para z Mickiewiczem zdjęcie ma,

bo jej nie stać, by wesele mieć w Wierzynku,

Gdy w ogródkach dookoła słychać śmiech,

przy Floriańskiej Bramie mniej handlarzy kiczem,

do dziewczyny obok chłopak mówi: — niech

jak ten wieczór będzie piękne nasze życie.

                                               /fragmenty/ M.Parlicki

Nadeszła wreszcie ta chwila, długo wyczekiwany moment, kiedy wszyscy spieszyliśmy się na zbiórkę 12 października na lotnisko Charles’a de Gaulle’a w Paryżu, aby wreszcie wznieść się samolotem w przestworza i wylecieć do Krakowa.

Ranne humory i wycieczkowa atmosfera udzieliły się niemal natychmiast. Powstawały pierwsze szkice, pamiątkowe zdjęcia, zawiązywały się grupy, podgrupy i tymczasowe pary.

Po rutynowej kontroli wreszcie weszliśmy na pokład samolotu linii EasyJet. Lot trwał ponad dwie godziny, część odsypiało ranną pobudkę, inni grali, niektórzy czytali lub rozmawiali. Kraków powitał nas pięknym październikowym słońcem, na lotnisku, w oczy rzuciła się intensywna paleta barw polskiej jesieni.

Do centrum dotarliśmy szybką kolejką, która okazała się strzałem w dziesiątkę, bowiem dystans z lotniska do dworca głównego w Krakowie pokonaliśmy w 17 minut.

Po drodze ustaliliśmy układ w pokojach, ku uciesze jednych i po szybko rozwianych wątpliwościach drugich. Na miejscu czekała nas miła niespodzianka, wspaniała przedwojenna kamienica z krakowskim klimatem i ogromnymi pokojami z widokiem na Collegium Novum. Dzieliło nas zaledwie 20 kroków od wejścia na planty i 5 minut od krakowskich Sukiennic.

Nie oszczędzaliśmy się w pierwszy dzień, po pozostawieniu bagaży w pokojach, udaliśmy się do baru, który przypominał dawno zapomniane babcine mieszkanie, z kolekcją nieoczywistych obrazków, zdjęć, wspaniałych fikusów i palm, a wreszcie z całą miniaturową orkiestrą kolorowych papużek i kanarków, które swoimi ariami zdumiewały wszystkich biesiadników. Ten dzień był wyjątkowy, bowiem świętowaliśmy urodziny jednego z uczestników, kosztując wyśmienitych tortów przygotowanych przez najlepszych krakowskich cukierników.

Po płynących z serca życzeniach i słodkich przysmakach, udaliśmy się na pierwszy spacer po Krakowie. Przeszliśmy niemal cały królewski trakt, słuchając historii i zaskakujących anegdot przygotowanych przez doświadczonego przewodnika.  Po tej przechadzce, czekał nas już tylko ciepły prysznic i upragniony sen.

Kolejny dzień przebiegał w doskonałej atmosferze. Pogoda w Krakowie nas rozpieszczała. Błękitne niebo i złoty festiwal kolorów towarzyszyły nam cały dzień. Po śniadaniu z kanarkową asystą, udaliśmy się na lekcje do Liceum Nowodworskiego usytuowanego na trasie do zamku na Wawelu. Po uroczystym powitaniu w auli szkoły pełniącej niegdyś rolę kaplicy, uczniowie udali się do klas na lekcje, a zaraz po tym do szkolnej kantyny, gdzie wspólnie rozmawiali i wymieniali uwagi na temat kształcenia w Polsce i we Francji. Grono pedagogiczne zostało zaproszone do gabinetu Dyrekcji szkoły, aby wymienić się doświadczeniami.

Po pracowitym szkolnym poranku, czekała nas królewska uczta edukacyjna. Zwiedzaliśmy Wawel, a następnie odbyła się lekcja dotycząca historii zamku i pobyt w skarbcu królewskim. Szczególną okazała się wizyta w Katedrze wawelskiej i oglądanie w wieży dostojnego dzwonu Zygmunta!! Wzgórze wawelskie tonące w osobliwych jesiennych barwach prezentowało się niezwykle, co podkreślało łagodne, ciepłe słońce. Nie była to jednak ostatnia atrakcja tego dnia. Po posiłku, w typowym polskim barze, udaliśmy się na sztukę do teatru Bagatela. Na myśl o przedstawieniu „Ryzykowna forsa” do teraz towarzyszy mi uśmiech. Młodzież bawiła się doskonale. Po spektaklu aktorzy przyjęli nas na spotkanie i pamiątkowe zdjęcia na scenie. Po twórczym wieczorze udaliśmy się na posiłek i nocleg, gdyż nazajutrz czekał nas trudny dzień, który krył temat bolesnej historii.

Po śniadaniu spacerem przeszliśmy do autokaru, który zawiózł nas do Muzeum w Auschwitz – Birkenau. Na miejscu odbierali nas przewodnicy, którzy podzielili nas na dwie grupy. Na ten dzień mieliśmy przygotowaną wiązankę kwiatów pod „ścianę śmierci”, aby złożyć hołd i oddać pamięć wszystkim ofiarom. To była bardzo emocjonalna wizyta, trudna, aczkolwiek obowiązkowa lekcja historii. Nie brakowało łez wzruszenia, próby zrozumienia, młodzież zadawała mnóstwo pytań, choć nie sposób było na wszystkie znaleźć rozsądne odpowiedzi. Dzień przebiegał w swoistej zadumie, aż do momentu zwiedzania z przewodnikiem dzielnicy żydowskiej na Kazimierzu. Wtedy mieliśmy okazję poznać lepiej kulturę i tradycję żydowską. Wieczór zakończyliśmy tradycyjnym czulentem przy dźwiękach „Skrzypka na dachu”. Wieczorny spacer wszystkim dobrze zrobił przed snem.

Sobotni poranek zwyczajowo powitał nas promieniami słońca. Wyjeżdżaliśmy na wycieczkę do kopalni Soli w Wieliczce. Po dotarciu na miejsce, zostaliśmy rozdzieleni tradycyjnie na dwie grupy. Kopalniani przewodnicy opowiadali fascynującą historię Wieliczki, a my gorączkowo szukaliśmy ukrywającego się za drewnianymi stemplami ducha kopalni – skarbnika. Nie brakowało amatorów lizania solnych ścian i nacieków, a także tych, których kusił łyk kopalnianej solanki. Oj było słono… Po doskonałym obiedzie powróciliśmy do Krakowa, gdzie czekała niespodzianka. Wizyta w fabryce cukierków. Każdy wykonał swój wyrób własnoręcznie: lizak i paczuszkę cukierków. Było sporo śmiechu i zabawy. Specjalny słono-słodki dzień kontrastów. Następnie czekała nas kolejna atrakcja wyjście do kina na film grozy i kryminał, bo niestety Grzegorz Turnau został odwołany. Wieczór zakończył się bardzo późno, a nazajutrz planowany był wyjazd. Smutek.

Po śniadanku i pożegnaniu z ptasim radiem, opuściliśmy pokoje i udaliśmy się do Muzeum Czartoryskich, aby zobaczyć gwiazdę Krakowa – „Damę z gronostajem” Leonarda da Vinci i poznać barwną historię rodu Czartoryskich. Czasu tego dnia nie pozostało wiele, ale mieliśmy jeszcze piękną uroczystość przed nami. Kolejne urodziny, te postanowiliśmy świętować w unikalnym westybule Muzeum Czartoryskich. Niemal szeptem śpiewaliśmy sto lat, chwila wzruszająca i radosna dla solenizantki! W zasadzie był to ostatni krakowski etap wycieczki. Zaraz po tym przyszło nam dziarsko ciągnąć walizki na dworzec, by wcześniej wspominaną kolejką dostać się na lotnisko. Tam zaopatrzono nas w wyborny prowiant i po jego spożyciu, udaliśmy się do stanowisk odprawy, aby opuścić Kraków. Kraków, który 16 października niezmiennie żegnał nas słoneczną pogodą i ciepłym, jesiennym wiatrem. To wszystko powodowało, że w duszy grała nam nostalgia. Grała Polska… jakże piękna i gościnna. Niektórzy mieli szklane oczy, inni wstydliwie ukrywali emocje i wpatrywali się w miniaturowe okienko samolotu. Ku pocieszeniu powitał nas oficjalnie personel pokładowy, w ten sposób Sekcja Polska nie była anonimowa. A potem ponownie radość… spotkanie z najbliższymi na lotnisku Orly w Paryżu.

Szanowni Rodzice!!!

Grupa licealna miała doskonale warunki na tym wyjeździe, aby się wzajemnie poznać i zaprzyjaźnić.  Wszyscy to wykorzystali, zawiązały się relacje, które mają szansę na przetrwanie. A my opiekunowie mieliśmy niekłamaną przyjemność pracy z Państwa dziećmi. Ci młodzi ludzie byli zawsze uśmiechnięci i pomocni, a przede wszystkim pokazali swoją wysoką kulturę osobistą.

Kochana młodzieży, brawo, trzymajcie tak dalej!!!

    Stowarzyszenie Rodziców Sekcji Polskiej  – E.Condotta

« 1 z 2 »